czwartek, 2 października 2014

Olek


     U nas wreszcie spokojniejsze dni, bez czekania na kolejną operację. Co prawda czeka nas w kolejnych dwóch tygodniach kilka wizyt kontrolnych ale póki co jeszcze o tym nie myślę. 
Spokojniejsze dni wcale nie są takie spokojnie. Z dwójką maluchów o spokoju można pomarzyć. No ale sama chciałam mieć dzieci i ani przez minutę od ich pojawienia się nie żałowałam że są. Póki co Wiktorek najedzony bawi się w łóżeczku a Oluś montuje naklejki na szafie:) 

     Wiktorka znacie no coś już o nim wiecie więc może dzisiaj o Olku kilka słów. Ten młody mężczyzna ma 2,5 roku. Urodził się jako wcześniaczek w 34 tygodniu ciąży z wagą 1608 gr i 44 cm wzrostu. Był potwornie chudy i niesamowicie brzydki. Ale był mój, kochany, wyczekany synek. Pięć tygodni spędziliśmy w szpitalu bo Olek "robił" wagę. Po powrocie do domu pomimo, że nadal był maluśki świetnie sobie radził. Teraz waży ponad 13 kg, gada jak nakręcony i wszędzie go pełno. Jedynie nocnika nie chce opanować ale dzielnie ćwiczymy. 



     Strasznie się bałam jak Olek przyjmie wiadomość o dzidziusiu. Od samego początku ciąży mówiliśmy mu, że w brzuszku mieszka dzidziuś i że za jakiś czas ten maluszek będzie z nami w domu. Póki nie było widać brzuszka temat dla niego nie istniał. Potem codziennym rytuałem było całowanie brzuszka. Najtrudniejszym dla mnie momentem było położenie się do szpitala. Nie wiedziałam na jak długo a przecież Olek mnie potrzebował. No ale babcie stanęły na wysokości zadania i zawsze ktoś był chętny żeby się nim zająć. Po urodzeniu Wiktora wiedziałam, że nie zostanę z nim w szpitalu (tak, tak wyrodna matka powiecie, kiedyś napiszę o traumie jaką był dla mnie siedmiotygodniowy pobyt w szpitalu i może chociaż część z Was zrozumie moje postępowanie). Niesamowite było zachowanie Olusia po moim powrocie. Przyszedł i jak gdyby nigdy nic podniósł mi bluzkę żeby pocałować brzuszek i tu nastąpiło wielkie zdziwienie. Usłyszałam tylko: nie ma dzidzi. Odwrócił się na pięcie i poszedł bawić.

     Po ośmiu tygodniach doczekaliśmy się dnia kiedy mogliśmy Wiktorka zabrać do domu. I tu Olek znowu nas zaskoczył. Zaakceptował nowego członka rodziny od razu, oddał mu swoje łóżeczko. Nie zdarza nam się żeby urządzał sceny zazdrości chociaż czasami próbuje się w nim taka iskierka zapalać. Częściej potrzebuje przytulenia, częściej chce żeby się z nim bawić, częściej śpi z nami. Staram się wykorzystywać maksymalnie czas który mamy, jeżeli mam możliwość idę tylko z nim na spacer, dużo z nim rozmawiam, tłumaczę i mam wrażenie, że moje starsze dziecko rozumie co do niego mówię.

     Rozczula mnie strasznie jak karmię Wiktorka a Olek stoi obok i daje mu kilka buziaków w główkę, mam łzy w oczach jak mówi o młodszym bracie: kochany Witolek)

  

2 komentarze:

  1. super chłopaki ! fajnie ze jest taka wieź , nie ma rywalizacji a jak znosi twoje wyjazdy i pobyty w szpitalu ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staramy się by na cały mój pobyt jego też w domu nie było, teraz był np. od soboty do środy u mojej mamy. Nawet do niego nie dzwonimy żeby go nie drażnić i wtedy jest dobrze. On strasznie dużo rozumie, tłumaczę mu za każdym razem po co idę, w czym kolejny pobyt Wiktorkowi pomoże.

      Usuń