niedziela, 23 listopada 2014

Matka (nie)męczennica

     Która z mam nie ma ochoty czasami uciec z własnego domu? zaszyć się w samotni i nie wychodzić z niej przed kilka minut a czasami kilka dni? wyjść samotnie chociażby na zakupy ale nie do piekarni po bułki tylko na ciuchy? buty? kosmetyki? Która z mam nie chce się czasami spotkać z koleżanką na kawie czy lampce wina? tak bez dzieci, bez męża? żeby móc sobie zafundować chwilowy reset, całkowite odprężenie, chwilę nie myślenia o praniu, prasowaniu, pomalowanej świecowymi kredkami ścianie, gotowaniu, wymyśleniu kolejnej zabawy? Która z nas wreszcie nie marzy o chwili dla siebie? wyjściu na fitness? basen? pobieganiu? wyjściu do fryzjera czy kosmetyczki bez napięcia, że za max dwie godziny muszę być w domu bo przecież pora kolejnego karmienia będzie.



       Ja marzę i nie wstydzę się tego. Źle mi z sobą ostatnio, z tym, że nie mam dla siebie czasu, że wszystko jest chłopakom podporządkowane. Źle mi z tym, że u fryzjera byłam ostatni raz w kwietniu. No przepraszam byłam w ubiegłą środę jako osoba towarzysząca dla Olka i nawet dałam sobie końcówki podciąć żeby dziecko przekonać do obcięcia włosów. Źle mi z tym, że nie mam nałożonej henny, że nie mam czasu na ćwiczenia chociaż przed pojawieniem się chłopaków na świecie zdarzało mi się być na siłowni trzy razy w tygodniu. Źle mi z tym, że nie pamiętam kiedy kupiłam sobie jakiś nowy ciuch, ot tak bo mi się podobał a nie, że miałam ważne wyjście i szafa jak zawsze pusta. Źle mi z tym, że nie mam czasu na kino, teatr, spotkanie ze znajomymi. 

      Teraz sobie myślicie wyrodna matka, ma dzieci i marudzi, z wszystkiego niezadowolona, jakaś niepoważna baba mogła pomyśleć zanim się zdecydowała. Bla bla bla, aniołem zostanę jak uwierzę, że Wy tak czasem nie macie. Zostanie matką nie oznacza, że przestało się być człowiekiem, kobietą, że nie ma się prawa do walczenia o siebie, że nie można chcieć spędzić odrobiny czasu bez dzieci. Nie ja pierwsza o tym piszę i pewnie nie ostatnia. No i nie mi pierwszej się oberwie. Zamiast pisać jaka jestem zła lepiej zastanówcie się nad tym czy aby macie rację. Bo ja się bynajmniej za złą matkę nie uważam. 

      Nie jest sztuką być matką męczennicą zatruwającą wszystkim życie wiecznymi opowieściami o kupach, zafajdanych pampersach, ilościach zwróconego mleka. Nie jest sztuką ograniczyć swoje życie do siedzenia z dzieckiem na podłodze, a w przerwach wychodzić na spacery. Nie jest sztuką stworzyć dziecku dom bez pyłku kurzu, plamy z obiadku na kanapie itp. Nie jest sztuką korzystanie z internetu ograniczyć do przekopywania go w celu odnalezienia wszystkich możliwych sposobów na wywabienie plan z marchewki, czy wszystkich możliwych schematów żywienia. Nie jest sztuką ograniczyć dziecku kontakt z rówieśnikami bo przecież mogą być chorzy, mogą nasze dziecko nauczyć czegoś złego.Nie sztuką jest sprowadzenie męża do roli doręczyciela pieniędzy w odpowiedni dzień i w odpowiedniej ilości.

      Sztuką jest umieć połączyć macierzyństwo z życiem. Sztuką jest umieć ugotować obiad, posprzątać, załatwić kilka spraw i dalej mieć uśmiech na twarzy. Sztuką jest umieć wejść z dzieckiem do piaskownicy i nie płakać, że będzie się miało brudne stopy. Sztuką jest pozwolić dziecku malować farbami i nie prosić w myślach żeby już skończyło bo trzeba posprzątać. Sztuką jest umieć iść spać pomimo, że mieszkanie nie jest w idealnym porządku. Sztuką jest umieć cieszyć się z małych rzeczy. Sztuką jest umieć rozmawiać na inne tematy niż dziecko. Sztuką jest umieć być żoną i kochanką a nie tylko matką.Sztuką jest być szczęśliwą z tym samym mężczyzną tak samo mocno jak w dniu ślubu.



      Ja na matkę - męczennicę się nie nadaję. Nie ten charakter. Za bardzo świadoma siebie i swoich potrzeb jestem. Ja chcę być szczęśliwa zarówno jako matka ale też jako żona, kobieta, człowiek. Ja chcę się realizować, chcę mieć swój kawałek życia, chcę wyjść do ludzi (nie tylko dzieci), chcę móc porozmawiać na inne tematy niż te związane z rodzicielstwem. Chcę móc pracować zawodowo, chcę mieć możliwość rozwijania się.Jeżeli uda mi się zrealizować i wcielić w życie wszystko to co jest sztuką i to czego chcę to dopiero będę w pełni szczęśliwa i dumna z siebie, że udało mi się pokazać chłopakom matkę nie tylko w dresie, nie tylko zakopaną w zabawkach, stojącą w kuchni albo pomykającą ze szmatą i mopem, ale też matkę spełnioną zawodowo, matkę realizującą swoje pasje.

2 komentarze:

  1. Piękne :) każda z nas tak ma tylko nie każda potrafi o tym powiedzieć głośno i barwo za to że Ty potrafisz. U mnie też czasem jest mały bunt, dziecko z tatą a ja wychodzę, rzadko bo rzadko ale zdarza się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy nawet matka jest człowiekiem. Ja wiem jedno jeżeli ja jestem szczęśliwa to chłopcy też a matka męczennica raczej się w ten schemat nie wpisuje.

      Usuń